MŁODY BR NA AUTO-TUNE Lyrics
- Genre:Hip Hop & Rap
- Year of Release:2023
Lyrics
Jestem nienormalnym dzieciakiem
Chodzę po ulicy jak jest ciemno w nocy
Rodzeństwa nie mam, więc jest byle jakie
Napad na mnie, jakieś naćpane koksy
Jem hamburgera zbierając te poksy
Wy gadacie o czymś, spójrz mi prosto w oczy
Nie możesz normalnie bo jesteś zbyt toxic
Nie mogę się logować, bo jakiś odczyt jest
Nie taki the best jak go malują
Zapewnia muzykę dzieciom i niechlujom
Antagonista zdobrzał
I nowy obraz maluje
Które, no które? Powiedz mi, czyje?
Czyje te dragi są pod moją chatą?
Co ja założyć mam dzisiaj na szyję?
Co ja założyć mam dzisiaj nad klatą?
Chopin nocturne OP dziewiątka
Albo piętnastka nie umiem obliczeń
Zamartwiasz siebie i swoje dzieciątka
Płacą za wizaż, nie za prawdziwe oblicze
Ja nie chwalę się ćpaniem
Deklasuję narkomanów
Wtorek, czwarta nad ranem
Się budzę z krytycznego stanu
Każdemu się widzi geograf
Językoznawca, lecz ja nie zbawca
Ja nie młody poliglota, lepiej zaszyj sobie
Dziurę gdzieś u szkolonego krawca
Rzym, Londyn, Barca
No more deal, bez grzechu
Cały k- dzień chodzę bez uśmiechu
(Freestyle)
Kiedyś nie miałem, a teraz też nie mam
Kiedyś płakałem no i dalej płaczę
Nie chce w przyszłości zobaczyć więzienia
Od wewnątrz
Strażników chodzenia
Kiedyś nie miałem, a teraz też nie mam
Kiedyś płakałem no i dalej płaczę
Nie chce w przyszłości zobaczyć więzienia
Od wewnątrz
Strażników chodzenia
Kiedyś nie miałem, a teraz też nie mam
Kiedyś płakałem no i dalej płaczę
Nie chce w przyszłości zobaczyć więzienia
Od wewnątrz
Strażników chodzenia
Kiedyś nie miałem, a teraz też nie mam
Kiedyś płakałem no i dalej płaczę
Nie chce w przyszłości zobaczyć więzienia
Od wewnątrz
Strażników chodzenia
Dowidzenia, ślepa Gienia, nie mam już nic
Do robienia, wyzwolenia trzeba mi żyć
Trzeba mi, ej
Trzeba mi pić
Totalna powaga, albo nadwaga
Jadę do wawa, Praga Południe
Laga i lanca i lampucera
Szmata, lub trochę grzeczniej, ściera
Myję podłogę, no bo jestem clean
Bo jestem smooth, nie zażywam lean
Szybki na torze jak Zygzak McQueen
Oh dear, oh dear
Klasa bez klasy czyli ekstraklasa
Jeden tu z drugim se po łące hasa
Będziemy gwiazdy, co powiesz NASA?
Zarabiaj gdy nie zgadza kasa się
Wnerwiam feministki, te same poglądy
Wokół siebie widzę czworokąty
Nie jestem głupi, ale bardzo mądry
Tak mama mówiła mi od urodzenia
To się nie rymuje,
Tobie ujmuję trzy punkty
Na P- pluję
Ząb od ćpania masz żółty
Zjedz jakieś jogurty
Kurtyny na gały, na bicie se wchodzę
Siebie zestarzę a ciebie odmłodzę
Wieczorem se leżę spokojnie pod kocem
Przespane mam dni, nieprzespane noce
Ostatnia nuta na Auto-Tune
Chyba, że ludziom się spodoba
Wątpie raczej, to jest ścierwo
Nieprzespana doba