![Jazda anthem](https://source.boomplaymusic.com/group10/M00/06/02/6ceda6f68a0d49629005e9c4b0c36108_464_464.jpg)
Jazda anthem Lyrics
- Genre:Hip Hop & Rap
- Year of Release:2023
Lyrics
Kawusia kwaśna leje się do filiżanki jeszcze nie stłuczonej
Nie zrzuconej z biurka na podłoge przez te nogę
Prostą drogę mam przed sobą więc swobodnie wciskam gaz
Nie mogę się zatrzymać, bo mnie goni czas
A właściwie nas mnie i moje ziomy co im
Zapomogę wysyłam: frytki warszawa, Pawłowice
Kawa
Zwij mnie hojny Adrian Taka to zabawa
Auto droga sprawa ciągle coś naprawiam
Chłodnica głośnawa ale jazdą się napawam
Póki mogę bo spadł świeży śnieg
I dlatego teraz szarpię ręczny lecę bokiem
Odśnieżam też żeby na parkingu się nie zakopać pod blokiem
Pod POLSL, pod Lidlem dens ja kręcę się jak baletnica
Jeżdżę granatowym smokiem
Błyszczy okiem
Aż ludzie patrzą z okien
Nie zapomniałem, pamiętam na zawsze
Gdy mijam Punto i opla Astrę w gazie
Nie zapomniałem, pamiętam na zawsze
Z tyłu spoiler i ten granatowy lakier
Tak krótko wszystko trwa
Więc jej udko lekko głaskam
Gdy na łóżko kładę ją spać
A do auta wychodzę sam
I do rana już nie wracam
Jeżdżę aż świeci rezerwa
Wtedy pod instrybutor wjeżdżam
I leje pełny bak Verva
Bo lubię dużo wydawać Twittera odświeżam
Żeby wyniki poznawać konkursu o hajs
Bo na CDprojektRedzie fortunę zbiłem już raz
Spoiler sprzedam Wam konkurs nie został wygran
Więc teraz zwij mnie
Smutny adrian
Bo nie docenia jury nawijania takiego jak ja
Zapodaję Wam moi mili
Na tych trackach co je sam składam
Nie słyszymy watermarka prosta to zasada
Nie lecimy pod gotowy szajs
Tylko kleimy bity od podstaw
Na sprzęt wydałem już około pięć koła
Na panią od głosu mi nie było szkoda
Mimo że została mi po niej tylko ta plastikowa słomka
Tej zwrotki już nie piszę na zabrskiej
Bo teraz na nowej
Mam apartamentowiec i garaż i powiedz
"Za drogie weź kredyt miej swoje"
Ja nie chcę, się boję, bo wiem jak to jest
Spłacać dług za pierwszy samochód
Który rozbiłem mając tak niski dochód
Może nie odjęło mi to strawy od ust
Ale płacenie bankowi miliona za pół mi się nie klei w chuj
Więc mieszkam z moją Boo i dbam o nią jak z nut
Bo liczy się co trzymasz w sercu
A nie Twoja zdolność do kredytu
Kawusia kwaśna leje się do filiżanki jeszcze nie stłuczonej
Nie zrzuconej z biurka na podłogę przez te nogę
Prostą drogę mam przed sobą więc swobodnie wciskam gaz
Nie mogę się zatrzymać bo mnie goni czas
A właściwie nas mnie i moją Bubę co ją
Sam do pracy zabieram, na DTŚce uważam
Bo ten pan policjant chciałby na szybkiej jeździe przyłapać mnie
A ja mandatu dostać nie chcę bo mam reputację
Kumple myślą że tak grzecznie jeżdżę a ja chciałbym
Więcej więcej szybciej częściej łamać prawo szarpać jezdnię
Autostradą dwieście dwieście chociaż w mojej fieście
Bałbym się tak szybko jeszcze pewnie ona sama tego nie chce
Koni też bym chciał mieć więcej, Fiestę ST w leasing wezmę
W zabudowanym sto dziesięć, jeżdżę szybko lecz bezpiecznie
A potem dzwon, a potem dzwon
I telefon, i telefon
Kochanie chodź, zbieraj mnie stąd
Auta nie zbieraj został tylko złom
No więc tak nie robię, gaszę w sobie ogień
Auto przecież drogie, życie takie błogie
Z gier mam już przestrogę, wszystko grozi grobem
Więc częściej jednak zwolnię zanim się dam ponieść
Kotek mówi szalej w łóżku, a nie w samochodzie
Mówi skarbie jeździj grzecznie, bo się trochę boję
Też się czasem boję
Gdy wyjeżdżam na obwodnicę a pierwszeństwo i tym razem nie było moje
Mimo to ja już wiem, nie przestanę gazu wciskać nie
To jest jak uzależnienie, tak wchodzi w krew
Chociaż kto mnie zna ten wie że nie lubię
Nie zapomniałem, pamiętam na zawsze
Gdy mijam Punto i opla Astrę w gazie
Nie zapomniałem, pamiętam na zawsze
Z tyłu spoiler i ten granatowy lakier